Kredyty bez zaświadczeń, poręczycieli, dodatkowych zabezpieczeń, czy też kredyty bez bik, czyli sprawdzenia historii kredytowej klienta w biurze informacji kredytowej, takich kredytów już nie ma i prawdopodobnie nie będzie. Banki zbyt mocno sparzyły się na klientach, którzy nie spłacają w terminie swoich należności lub spłacają, ale ze znacznym opóźnieniem. Są to tak zwane złe kredyty. Poza tym zbyt wielu klientów miało po kilka, a nawet kilkanaście kredytów tylko dlatego, ponieważ banki niezbyt dokładnie ich sprawdzały. A nawet gdyby sprawdzały w biurze informacji kredytowej to i tak nic złego nie znalazłyby, ponieważ kredytobiorcy ci jak przystało na prawych obywateli spłacali swoje kredyty. Problem tylko w tym, że spłacali je biorąc kolejne kredyty. Na dłuższą metę nie da się jednak tego tak ciągnąć więc w końcu na tych delikwentach zacisnęła się pętla kredytowa. Nauczone złymi doświadczeniami banki nie są teraz już takie skore do udzielania tanich i szybkich kredytów bez dokładnego sprawdzenia ich historii kredytowej. A tani kredyt mieszkaniowy czy istnieje i czy kiedykolwiek istniał?
– Kiedyś może rzeczywiście istniał. ale z pewnością nie teraz, chociaż takie kredyty są w ofertach bankowych. Dlaczego więc tani kredyt mieszkaniowy jest taki drogi? Z prostego powodu, bowiem wysoki spread /różnica miedzy kupnem a sprzedażą waluty/ może spowodować, że rata kredytu z niskim oprocentowaniem /na przykład w euro/ będzie wyższa niż innego, teoretycznie droższego kredytu. Jak wynika z wyliczeń ekspertów spread wyższy o 1,3 pkt. jest odpowiednikiem podwyższenia marży kredytowej o 0,1%. Trzeba wiedzieć, że najniższy spread na rynku bankowych ma bank pekao – 4,71%, ale najkorzystniejsze oferty mają mbank, multibank oraz raiffeisen bank, w których kurs sprzedaży jest wyższy od kupna tylko o 5,13%. Najwyższy spread ma getin noble bank – 10,65% – twierdzi doradca finansowy.
Prawda jest, że kredyt bez bik to obecnie przeszłość i przeszłością jest także tani kredyt mieszkaniowy. Czasami jednak zdarza się, że kredytodawca nie sprawdza historii kredytowej swojego klienta, a przynajmniej tak twierdzi. Problem tylko w tym, że czasami taki kredyt bywa droższy niż zwykle. Klienta zawsze intersuje najtańszy kredyt i takiego kredytu szuka. Niestety nie sprawdza rzeczywistych jego kosztów, a tylko oprocentowanie. I tu czeka go niemiła niespodzianka, bowiem może okazać się, że ten najtańszy kredyt jaki wybrał wcale nie jest taki tani, bowiem banki doliczają sobie przeróżne opłaty, takie jak: opłatę przygotowawczą, marżę, prowizję, żądają dodatkowych zabezpieczeń i ubezpieczeń i jeżeli wszystkie koszty się zliczy może okazać się, że ten najtańszy kredyt jest najdroższym z ofert jakie mieliśmy do wyboru. Poza tym w kredytach walutowach ważny jest też wspomniany już spread. Jeżeli jest wysoki nawet niższe oprocentowanie niewiele daje. Dlatego szeroko reklamowany tani kredyt mieszkaniowy w euro w rzeczywistości okazuje się o wiele droższy.