Są już dane NBP o kredytach. Ciekawe. W marcu po raz pierwszy od kilkudziesięciu miesięcy szybciej rosły kredyty walutowe niż złotowe. A spadek akcji kredytowej w marcu 2009 roku w porównaniu do marca 2008 roku wyniósł 300 mln zł.
Przykręcanie kredytowej śruby trwa. Banki nie chcą udzielać hipotek. W lutym bieżącego roku akcja kredytowa w złotych zwiększyła się o 627 mln zł., w walutach o 888 mln zł. Razem 1,5 mld zł. Z kolei w marcu mamy odpowiednio produkcję kredytową o wartości 918 mln zł (kredyty w PLN) i 899 mln zł (waluty). 1,8 mld zł ! Wzrost miesiąc do miesiąca cieszy, jednak jest to wciąż nic w porównaniu do pięciomiliardowych przyrostów z połowy ubiegłego roku.
Bank wciąż nie chcą dawać kredytów, a jeżeli to robią to po trudno akceptowalnych cenach. Nie jest też tak, że klienci rzucają sią na oferty. Ceny mieszkań wprawdzie spadły, jednak doniesienia medialne o perspektywie odmiany sytuacji w przyszłości nie są dla ludzi przekonujące. Wciąż dominuje pogląd o możliwej kontynuacji przeceny mieszkań. Jeżeli tak, to po co kupować dzisiaj.
Z drugiej strony wszyscy zadają sobie pytanie, jak długo może się jeszcze utrzymać taki stan rzeczy. Z jednej strony banki walczą o lokaty – choć by być szczerym widać nieco ostudzenie zapałów. Z drugiej wciąż powstrzymują się od atywnej akcji kredytowej. A przecież to w niej tkwi ich zarobek. W końcu muszą się przełamać, bo inaczej się przewrócą. Choćby Millennium, które ogłosiło rozczarowująco słabe wyniki za pierwszy kwartał tego roku, a i tak pewnie są podkręcone. No nic, czekamy. Osobiście spodziewam się, że dopiero ostatni kwartał 2009 przyniesie zmiany.
J.