Dobry kredyt, czyli długoterminowy, z niską marżą, bez opłat wstępnych, bez obowiązkowych ubezpieczeń. Kiedyś tak. Dzisiaj nie możliwe. Bolesny fakt.
Czas przed kryzysem finansowym upłynął pod znakiem walki o klienta. Pośrednicy finansowi i bankierzy robili wszystko, żeby pozyskać kolejnego zainteresowanego. Wraz ze wzrostem sprzedaży rosły targety. Z miesiąca na miesiąc poprzeczka szła wyżej. Omamieni wszechobecną hossą prezesi dbali o szybkie kredytowe tempo. Ale przyszedł dzień, kiedy jeden z najwięskszych banków inwestycyjnych – Lehman Brothers – ogłosił upadłość. Od tego czasu dobry kredyt jest na wymarciu.
Prowizja 0, marża 1% na franku szwajcarski, finansowanie w 100% wartości mieszkania – grzmiały reklamy niektórych banków. Dzisiaj można powiedzieć, że to był dobry kredyt. Obecnie najlepsze oferty dają finansowanie w 80% przy marży ponad 2% w CHF. To dobry kredyt na dzisiaj. Niestety.
Gdzie szukać najlepszych ofert? Na tym oschłym rynku pozostali w walce doradcy finansowi. Ci wciąż są głodni klientów – muszą z czegoś żyć. Ale uwaga! Ten właśnie typ motywacji – „przeżyć” – powoduje, że dostaniesz ofertę nie najlepszą na rynku tylko tą, którą doradcy najłatwiej sprzedać i na której najwięcej zarobi. Dobre jest to, że za samą konsultację nie ponosisz kosztów. Finansowych. Bo przecież inwestujesz czas i oddajesz do dyspozycji swoje dane osobowe. No ale powiedzmy, że w walce o dobry kredyt tyle poświęcić można.
Wymieszałem kilka wątków, więc uporządkuję. Po pierwsze pojęcie dobrego kredytu jest względne. Dzisiaj dobry kredyt to marża dwa procent przy prowizji jeden, wczoraj – marża jeden procent przy prowizji dwa. Po drugie na dużo trudniejszym dzisiaj rynku walczący o przetrwanie doradcy finansowi mogą mieć skłonność do rekomendowania ofert nie koniecznie najlepszych dla klienta. Ostrożność wysoce wskazana! I po trzecie za usługi doradztwa finansowego nie płacisz gotówką, ale swoim czasem i danymi osobowymi. To też forma wynagrodzenia. Nie trwoń ich.