Mam kredyt hipoteczny w Millennium. Zaciągnąłem w 2006 roku. Kurs franka wynosił wtedy ok. 2,60. Dzisiaj jest to 2,90. A pamiętam jak jeszcze nie dawno było 2,00 …
Przy poziomie 2,00 za franka moje zadłużenie wynosiło około 200 000 PLN. Pamiętam ile to radości wlewało w moje serce. Codziennie rano liczyłem ile zyskałem na dobrej decyzji finansowej. Przyszły wakacje. Wyjechałem za granicę. Wieczorami oglądałem CNN. A tam codziennie breaking news o tym jak to kryzys się rozprzestrzenia. Złoty leciał na łeb na szyję. Z poziomu 2,00 PLN/CHF zaraz zrobiło się 2,20, potem 2,40, szybko przekroczyło 3,00. Z zadłużenia 200 000 PLN zrobiło się 300 000 PLN.
Historia nauczyła mnie dwóch rzecz. Primo, wszystko płynie i jest zmienne. Dobre czasy się zawsze kończą i po nich nastają gorsze. I druga sprawa. Jak masz zysk to go bierz. Przecież mogłem w tamtym czasie przewalutować kredyt z CHF na PLN. Zafiksowałoby mi się wtedy niższe zadłużenie, a dzisiaj śmiałbym się ze wszystkich tych, którzy mają kredyty w CHF. Ale tak nie zrobiłem.
Jeszcze jeden wątek w tej sprawie. Pamiętacie kwestię opcji walutowych i padających w efekcie ich zawierania firm. Okazuje się, że w czasach taniego franka taką opcję mógł zawrzeć każdy indywidualny inwestor. Wymagało to wprawdzie trochę zabiegów, ale się dało. Kontrakt był wart około 10 000 PLN. Wiecie ile zarobił ten kto wypupił opcję przy kursie 2,00 PLN/CHF? Bagatela kilka milonów złotych. To pokazuje, że pieniądze są na ulicy. Trzeba się tylko po nie dobrze schylić. Nie zarobiłem swoich 100 000 PLN na kredycie. Uciekła mi też kasa z opcji. Tkwię dalej 🙂