Wydaje się, że po wprowadzeniu w życie rekomendacji T gorzej na rynku kredytów hipotecznych już być nie może. Tymczasem gorzej będzie i jeszcze trudniej o kredyty gdzie zabezpieczeniem dla banku jest hipoteka posiadanej już nieruchomości, jeżeli na rynek wejdzie już przygotowywana przez komisję nadzoru finansowego nowela rekomendacji S. I jakby tego było mało KNF przymierza się również do nowelizacji rekomendacji J. Komisja Nadzoru Finansowego ma zamiar zaostrzyć rekomendację J z 2000 roku. Dotyczyć to ma tworzenia bankowych baz danych o wartości kredytowanych nieruchomości. KNF twierdzi, że banki kredytujące na rynku mieszkaniowym i których zabezpieczeniem jest hipoteka nieruchomości powinny znać ich prawdziwą wartość. Muszą więc być stale na, tak zwanym czasie, muszą monitorować rynek cen nieruchomości. Mało tego powinny nawet znać prawdziwe wyposażenie mieszkań i mają oceniać, czy klient nie przepłaca za nieruchomość. Pytanie czego KNF jeszcze nie wymyśli skoro hipoteka jest już zbyt małym zabezpieczeniem i czy w pogoni za likwidacją zagrożeń spowodowanych złymi kredytami nie wyleje przyszłowiowego dziecka z kąpielą. Tymczasem rekomendacja T już i tak znacznie skomplikowała sytuację na rynku kredytów hipotecznych, bowiem zmienione zostały zasady ich przyznawania. Poza tym kredyty hipoteczne są teraz bardzo drogimi kredytami i nie każdego już stać na zakup mieszkania pieniędzmi bankowymi. Banki oczywiście dostrzegają ten problem i starają się jakoś obchodzić przepisy. Przypomnijmy zatem, że zgodnie z zapisami tej rekomendacji banki mają zapewnić odpowiednie zabezpieczenie kredytu. I tak w przypadku kredytu walutowego wkład własny kredytobiorcy powinien wynieść co najmniej 10 procent jeżeli kredyt ten jest udzielany na nie wyżej niż 5 lat i co najmniej 20 procent jeżeli kredyt jest udzielany na okres powyżej 5 lat. Jeżeli klient nie posiada wkładu własnego w wyznaczonej granicy może wnieść do tego interesu ubezpieczenie brakującego wkładu własnego, czyli ubezpieczenie spłaty kredytu. Ale nie jest to jedyne wyjście bowiem może też wskazać dodatkowe zabezpieczenie, na przykład na drugiej nieruchomości. Tak więc ubezpieczenie brakującego wkładu własnego nie jest jedynym zabezpieczeniem, a tylko jednym z możliwych. Problem tylko w tym, że za ubezpieczenia też trzeba słono zapłacić, no i przy ubezpieczeniach banki też manipulują. Niestety kredyt hipoteczny nadal jest jedyną formą finansowania zakupu własnych czterech ścian.